wtorek, 11 grudnia 2012

Tydzień temu, razem z moją przyjaciółką Kasią, poprowadziłam swoje pierwsze warsztaty w Domu Mokoszy . Stres towarzyszył mi od kilku dobrych dni. W głowie kotłowała się masa pytań: "Czy nie za wcześnie żeby uczyć innych?", "Czy ktoś w ogóle przyjdzie?", "Czy swoją wiedzę będę umiała w sposób jasny i czytelny przekazać innym?" itp... Na dobry początek okazało się, że jednak ktoś przyszedł :D Trzy cudowne kobitki uśmiechnięte od ucha do ucha ochoczo przekroczyły próg pracowni. Pierwsza dotarła Basia, następnie Paulina a za nią Pani Władzia. Pierwsze co zrobiłyśmy to rozwiałyśmy Paulinową wiedzę na temat sutaszu... Nie wiem skąd ludziom do głowy przychodzi myśl że sutasz jest klejony a nie szyty (oczywiście jakieś dwa lata temu ta myśl kłębiła się również i w mojej głowie i kilka takich sklejek stworzyłam). Później rozdałyśmy tutoriale, razem z dziewczynami wybrałyśmy Mokoszowe kaboszonki oraz kolory sznurków i zaczęło się szycie! Chwilami patrząc na igłę i sznurki w rękach naszych "uczennic" miałam wrażenie, że sutasz wcale nie jest im obcy. Oczywiście pojawiały się przeróżne problemy (plącząca się żyłka, uciekające sznurki, itp) jednak wszystkie zostały pokonane i po czterech godzinkach (które niewiadomo kiedy minęły) panie mogły już się pochwalić swoimi cudeńkami.
Najfajniejsze w tych warsztatach było to, że poznałam naprawdę fantastyczne babeczki pełne pasji i zapału, czas minął nam na luźnych i niezwykle sympatycznych rozmowach, było dużo pozytywnej energii:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz